Rajd Dolnośląskiej Solidarności – Góry Orlickie (relacja)

2014-05-01_orlickie_goryRajd trochę nietypowy ponieważ połączył dotychczas dwie osobno jeżdżące grupy: rowerzystów i piechurów.

Pierwszomajowy czwartek dla wrocławian chcących wyjechać z miasta okazał się dużym wyzwaniem. Korki na Bielanach, a dalej zakorkowana trasa do Kotliny Kłodzkiej nie wpływały kojąco na związkowe nerwy. Udało się jednak po 4  godzinach dotrzeć na miejsce (trasa liczyła 130 km).
Dużo lepiej jechało się chyba rowerzystom, którzy jednak nie uniknęli stresu związanego z ogromnym ruchem samochodowym na drodze. Warto tu chyba niektórym kierowcom przypomnieć, iż rowerzysta ma prawo wyprzedzać wolno jadące samochody z prawej strony, a kierowcy wyprzedzając rowerzystów powinni zachować bezpieczną odległość od cyklistów.

Ale w końcu jesteśmy – dojechali już wszyscy. Nad naszym zdrowiem, zarówno fizycznym, jak i psychicznym po raz kolejny czuwała służba zdrowia z wrocławskich szpitali przy ul. Kraszewskiego i R.Weigla. Nad regulaminem wyjazdu pieczę sprawował przedstawiciel Działu Eksperckiego ZR, udzielając bardzo chętnie porad w każdym zakresie.
Po czwartkowym spacerze urozmaiconym występami tanecznymi Danusi przyszedł czas na zabawy integracyjne.
Rozpoczęliśmy wspólnym ogniskiem, które trwało do lodowatych godzin wieczornych. Występy wokalne grupy były urozmaicane pokazami akrobatycznymi jednej z naszych koleżanek. Temperatura jednak wygrała z gorącymi sercami związkowców i grzecznie położyliśmy się spać.
Piątek okazał się dla nas łaskawy i większość oddała się rekreacji w szeroko rozumianym jej zakresie. Można nawet nazwać ten dniem sportu. Spacery, biegi, jazda na rowerach i szukanie zasięgu na okolicznych wzniesieniach wypełniły znakomitą część dnia. Wieczorem poza rozgrywkami bilardowymi, piłkarzykami i tenisem stołowym odbyła się gremialna narada w pokoju u koleżanek z oświaty. Było gorąco, co skutkowało kulturalnym, aczkolwiek bardzo zdecydowanym wyproszeniem jej uczestników… za drzwi. Niby wszyscy położyli się spać, ale doszły mnie jednak słuchy, że związkowe dyskusje trwały do rana.
Po dniu sportu przyszedł czas na relaks w Hradcu Kralove. Basen, spacer po pięknej starówce oraz obiad przy znakomitym piwie wprowadziły nas w bardzo przyjemny i senny nastrój. Jednak spokój nie trwał zbyt długo. Po powrocie zaczęła się impreza taneczna której atmosferę oddają słowa skądinąd popularnego ostatnio utworu… będzie się działo. Ale szczegóły znają tylko ci, którzy tam byli, a inni mają czego żałować.

Dziękujemy wszystkim za świetną atmosferę i do zobaczenia na szlaku.

RAFAŁ TOMCZAK

PS. Kapituła rajdu przyznała zaocznie I miejsce Eli i Sławkowi w Kategorii Sportu (turystyka piesza, taniec nowoczesny).

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.